Z dziennika pielgrzyma

Zakończenie

Im bliżej pielgrzymki, tym mniej chciało mi się ją w ogóle zaczynać… to zupełnie odwrotnie jak u większości, choć często na pytanie a która to pielgrzymka, można usłyszeć jeden wyraz: ostatnia! Ale im trudniej, tym lepiej, im więcej przeciwności do pokonania, tym lepsze owoce. Wielu może nurtować pytanie (dla mnie trochę niezrozumiałe) po co w ogóle chodzi się na pielgrzymkę? Po co iść tyle kilometrów, tyle dni, w upale, spiekocie, w deszczu i nie wiadomo jeszcze w jakich warunkach, w zmęczeniu, znużeniu, trudzie, czasem i brudzie, z różnego rodzaju dolegliwościami… wyruszasz, ale żadnej pewności, że dotrzesz do celu nie masz… to po co to wszystko?! Odpowiedzi może być wiele, ba nawet jest wiele.

Rozpoczynając tę wędrówkę zakłada się, że po drodze trzeba będzie sprostać pewnym wyrzeczeniom – znaczy nazwijmy to tak, bo czy coś wyrzeczeniem jest czy nie to już nie zawsze jest jednoznaczne. Co kto lubi… Dla jednych przespanie nocy na sianie (nie na słomie) będzie wyrzeczeniem a dla kogoś innego czystą przyjemnością. Poza tym niejednokrotnie nastawiając się na pewne niedogodności można się pozytywnie rozczarować. Tak. Bo życzliwość napotykanych ludzi przechodzi wszelkie oczekiwania. W dzisiejszych czasach wpuścić do domu obcych ludzi to jest pewnego rodzaju ryzyko, albo nakarmić do syta 50 osób – też niełatwe zadanie. A są tacy odważni, którzy takiego zadania podejmują się i to z wielką chęcią, nie oczekując niczego w zamian. Może poza „odrobiną” modlitwy, a jak wiadomo ta również potrafi czynić cuda. Nie wierzysz? To sprawdź, podejmij wyzwanie i pomódl się za swoich bliskich, albo za tych, których może nie do końca lubisz, jeśli oczywiście jesteś gotów podjąć to „ryzyko” :) Pamiętaj do odważnych świat należy.

Czym jeszcze jest pielgrzymka oprócz wymiany między ludźmi ogromu dobra? To wędrowanie do tronu Matki, mojej Matki, aby powiedzieć Jej co mi najbardziej na sercu leży, aby Jej podziękować, prosić o coś a może i za coś przeprosić lub po prostu uśmiechnąć się do Niej... To jak ktoś ładnie nazwał modlitwa nogami. To jeszcze rekolekcje w drodze, a więc również czas wsłuchiwania się w samego siebie i w Słowo, czas pogłębiania relacji z Bogiem – Ojcem, z moim Ojcem, moim Panem… a być może odkrywania jej na nowo. To także czas poznawania nowych ludzi, bo nic tak nie zbliża jak wspólna niedola. Nie no nie przesadzajmy, pielgrzymowanie nie jest wcale takie straszne, mimo bólu, cierpienia i depresji. Może stać się czasem/miejscem układania w głowie trapiących spraw, rozeznawania dalszej drogi…

Na pielgrzymce wszystko jest wyjątkowe: Msze Święte, o sakramencie pojednania i pokuty nie wspomnę (może poza tym, że polecam). We wspólnocie dużo łatwiej pokonywać kryzysy - a takowe również się pojawiają, w końcu ludzka to rzecz (ot choćby w zeszłym roku lekarstwem na kryzys rekomendowanym przez jednego z ojców było niesienie tuby – podobno działało). Jest czas na modlitwę, ale i na zabawę. To również znajomości, przyjaźnie a może i więcej nawet. Z pewnością jest dużo radości. To często przekraczanie samych siebie, własnych ograniczeń, lęków i słabości, to wiele pomocnych dłoni dookoła, uśmiechów, słów pokrzepienia. To wreszcie uczenie się siebie i innych, bywają też jedne z trudniejszych lekcji – lekcja pokory i przyjmowania pomocy. To mnóstwo niespodzianek – prezentów od Pana Boga, od Ojca dla Jego ukochanych dzieci.

Dla mnie odpowiedź na postawione na początku pytanie o sens pielgrzymki jest jedna: na pielgrzymkę idzie się żeby ŻYĆ! :)

Jeśli też masz odwagę zacząć Żyć – zapraszam na szlak.

XXXVI PIESZA PIELGRZYMKA DIECEZJI TORUŃSKIEJ NA JASNĄ GÓRĘ


Dzień IX - 12 sierpnia

Koniec… Znaczy nie do końca :) Owszem, dziewięć dni rekolekcji w drodze minęło nie wiadomo kiedy. Nawet trudno uwierzyć, w to, że już stoimy na wałach jasnogórskich i za chwilę dosłownie będziemy mogli wejść pokłonić się Maryi Matce.

Ale wystarczy jedno, nawet bardzo krótkie spojrzenie w oczy, te oczy, oczy Matki, mojej Matki i już jest inaczej.

Dużo łez dookoła, wzruszeń, podziękowań i pożegnań… A wracając jeszcze do wspomnianego niedawno spięcia to żadnych negatywnych/niemiłych konsekwencji ono nie miało, wręcz przeciwnie :)


Dzień VIII - 11 sierpnia

I tak nadszedł przedostatni dzień pielgrzymowania. Po ostatnich bardzo wymagających dniach nadszedł ten lżejszy nieco. Już zaczyna się większe zagęszczenie pielgrzymów na trasie. Co chwila, można by rzec, ktoś znajomy się pojawia. I tak właśnie zeszło jednak bez interwencji sióstr medycznych (mimo mojej wielkiej sympatii do nich i wdzięczności za poprzednie lata). Powiedzieć mogę że na szczęście ale coś za coś bo deszczyk pokrzyżował nam trochę wieczorne plany. No ale cóż nie można mieć wszystkiego, najważniejsze , że na trasie nie dokuczał zbyt mocno, a w zasadzie prawie wcale. No ale dzisiaj to nic dziwnego, że zaczęło padać skoro jeden z pielgrzymujących kapłanów – nieznany z imienia i nazwiska na jednym z postojów tęsknie patrząc w niebo wołał śpiewając: „Ześlij deszcz” :) aż chciałoby się dopowiedzieć: „błogosławieństw Twych”, ale nie było komu. Trochę nie chce się wierzyć, że już prawie na miejscu jesteśmy.

***

A dzisiaj trochę o mężczyznach, kilka cennych rad jak najbardziej do wykorzystania. Podobno faceci są jednotorowi Więc jeśli ma on obrać ziemniaki to nie może już w tym czasie robić nic innego, mało tego prośba do kobiet: wtedy już nic do niego nie mów, a już na pewno nie każ mu robić jeszcze czegoś, bo tego ziemniaka trzeba wziąć przytulić, obrać i jeszcze uważać żeby żadnych oczek nie było – to trudna sztuka. I do mężczyzny trzeba konkretnie mówić. Jeśli ma przynieść ziemniaki z piwnicy, to mu to powiedz. Konkret. Poza tym mężczyzna nie potrzebuje GPS-A 24 godziny na dobę, a wielu z nich taki właśnie dostaje. Kiedy? W momencie ślubu… Ważne też żeby nie raz usłyszał „Dobra robota chłopie (syn od ojca; mąż od żony). Relacja jest ważna, to ojciec ma być przewodnikiem dla syna a nie kumple czy Internet…


Dzień VII - 10 sierpnia

Nasza grupa ciągle w drodze z każdym dniem coraz bliżej celu około 100 pielgrzymów „prowadzonych" przez jednego kapłana łatwo nie ma, ale przecież nie liczy się ilość a jakość. Póki co spisuje się dzielnie ;) Braki mięsa w organizmie dają o sobie znać, ale zawsze takie niedogodności można dobrze spożytkować.

***

Jezus uzdrowił niewidomego od urodzenia nakładając mu na oczy błoto ale zanim to uczynił to splunął, nie tak delikatnie tylko tak żeby ten niewidomy słyszał żeby miał pojęcie co się wokół niego dzieje. A potem kazał mu iść kawał drogi żeby obmył siew sadzawce, a co ta droga była łatwa?? Z pewnością nie. A kto z nas podjąłby się takiego zadania, aby w międzyczasie nie raz się potknąć, upaść, być wyśmianym wyszydzonym, pokazywanym palcami, bez pomocy i wsparcia innych… To nie była łatwa droga ale on nią podążył i odzyskał wzrok. Wtedy np. ślepota uznawana była za karę za grzechy i takie też pytania nurtowały umysły ówczesnych ludzi. Pytali nawet kto zgrzeszył on czy jego rodzice. A Jezus Mówi że nikt tylko robi błoto! Bo nawrócenie wymaga pokory (też).


Dzień VI - 9 sierpnia

Kroczymy dzielnie dalej :) chodź zdaniem naszego przewodnika „pielgrzymka to ból, cierpienie, depresja…” takie dodatkowe hasło w tym roku. Poprzednimi laty były (trochę) bardziej optymistyczne. Wizyta w Rossoszycy czyli prawie jak w domu.

***

Święci nie są po to aby ich podziwiać, ale aby naśladować, niby logiczne, proste, łatwe do zapamiętania. Każdy to wie, ale żeby taka teoria przeszła w praktykę to już bardziej wymagająca sprawa.


Dzień V - 8 sierpnia

Póki co konsekwencji brak. Siostry medyczne może już niebawem trzeba będzie je odwiedzić. Pęcherze powoli zapowiadają swoje pojawienie się ;) Dziś znowu obiad w pełnym zakresie :o no ale przecież wiadomo, że nie o jedzenie chodzi…
Zdanie na dziś „No to idź! :D:D:D” choć bardziej wymowne byłoby osadzone w kontekście ale nic to.

***

Niektórzy chcą chrześcijaństwa ale bez krzyża. A to przecież bez sens. Każdy z nas jest grzesznikiem, ale z każdym z nas Jezus chce rozmawiać tak jak chciał rozmawiać z Samarytanką przy studni; Ona zostawiła swój dzban przy studni i poszła głosić Jezusa – nam (mi) też trzeba zostawić mój dzban.
Czas na modlitwę jest ważny. Istnieje wiele definicji modlitwy – to w sumie też nie o definicję tu chodzi. Budowanie relacji… zwyczaj modlitwy, wieczorne czuwanie – jeden z mocniejszych akcentów pielgrzymki.


Dzień IV - 7 sierpnia

6 rano i na trasę – czwarta z groszami pobudka – lubię to ;). Kolejny obiad dwudaniowy plus deser – taka pielgrzymka.
Dziś po raz drugi w naszej grupie szedł Ksiądz Biskup – tak i dzisiaj prawie go zgubiliśmy ;) ale ogólnie to kolejny dzień radości; siostry medyczne też póki co nie musiały interweniować. Pierwsze „spięcie” z ojcem przewodnikiem za mną. Zobaczymy jakie będą tego „konsekwencje” ;) może już jutro się okaże.

***

Bo ludzie często mówią „Jezus jest Panem” tak, tak się mówi ale ważniejsze jest to żeby odkryć tzw. sekret mesjański -> że Jezus jest moim Panem. Jezus jest moim Zbawicielem; Maryja jest moją Matką… Nie, że tylko jest, jest moja – ten aspekt jest istotny – relacja.
Gdzie jest mój skarb? Czy zadaję sobie to pytanie rano, wieczorem… Czy myślę, mam świadomość tego, że królestwo niebieskie jest moim skarbem. Świętym może być każdy z nas, chodzi o to żeby swoim codziennym życiem świadczyć o Chrystusie. Świętymi są: księża, siostry zakonne ale i ludzie świeccy – każdy z nas może nim być.


Dzień III - 6 sierpnia

Niedobór pomidorowej w organizmie :) tak to ten dzień… Wizyta u sióstr medycznych nie jest konieczna no przynajmniej jeszcze nie dziś; A i jeszcze szeregi naszej grupy zostały zasilone…

***

Jeśli chcę pozyskać kogoś („nawrócić”) to dla kogo… Dla kogo to robię? Dla Chrystusa czy może dla siebie? Motywacja…


Dzień II - 5 sierpnia

Kolejna pomidorowa zaliczona :). Przykład idzie z góry – ojciec przewodnik niosący tubę – takie rzeczy tylko u nas.


***

A może ja też jestem na drodze do Emaus? Ale nawet jeśli idę w złym kierunku; nawet jeśli brnę w grzech, Jezus jest ze mną, On idzie ze mną nawet w złą stronę. Ale też przynagla, przynagla pytaniami. Stawia pytania i oczekuje odpowiedzi – szczerej i prawdziwej. Tymi pytaniami dotyka mojego serca.


Dzień I - 4 sierpnia

Znowu w drodze, znowu inaczej... Jednak to prawda, że nic dwa razy się nie zdarzy, jak to kiedyś już zauważono… Gorąco, gorąco, gorąco, ale nic to – idziemy! No przynajmniej na razie!

***

Chrześcijaństwo – radość bycia odnalezionym (podoba mi się ta definicja, faktycznie coś w tym jest). Odnalezionym można być na różne sposoby, bo jest Ojciec „czekający” na powrót syna marnotrawnego; ale jest też Pasterz szukający zagubionej owcy.


Wstęp

W dniu 4 sierpnia 2014 roku wyruszyła z Torunia XXXVI PIESZA PIELGRZYMKA DIECEZJI TORUŃSKIEJ NA JASNĄ GÓRĘ. Wśród pątników zmierzających do tronu Maryi Królowej Polski mamy „swojego” pielgrzyma, który zgodził się dzielić z nami odczuciami z drogi. Pielgrzymi odwiedzą również naszą parafię. Zachęcamy wszystkich do modlitwy w intencji pielgrzymów, aby zdrowi i w dobrej kondycji dotarli do celu swojej wędrówki. Upraszając łask dla siebie, bliskich i wszystkich nas, których spotykają na swoim szlaku.